Nowa usługa bankowa idealna dla firm i tych, którzy chcą mieć dużo czasu

Direct debit, czyli "polecenie zapłaty"

Comiesięczne opłaty za gaz, prąd, telefon itp. mogą być dokonywane automatycznie - wprost z naszego konta bankowego. Możliwość taka istnieje już ponad rok, ale nie była promowana z różnych powodów. Wkrótce jednak "polecenie zapłaty", bo taką nazwę nosi nowa usługa bankowa, ma szansę stać się przebojem polskiego rynku finansowego.

Pomysł nie jest nowy zastrzega Andrzej Wolski, zastępca dyrektora generalnego Związku Banków Polskich. Na Zachodzie średnio około 30% (a w niektórych krajach nawet 60%) należności regulowanych jest za pomocą usługi, która tam nazywa się "direct debit".

Idea jest banalnie prosta: po co miesiąc w miesiąc, płacąc rachunki za gaz, prąd, telefon, czynsz mieszkaniowy i RTV stawiać się przed okienkiem kasowym w banku lub na poczcie, gdzie trzeba odstać swoje, wcześniej załadować portfel gotówką.

Tak być nie musi. Jeśli zależy nam na czasie i wygodzie, powinniśmy mieć możliwość upoważnienia gazowni, czy zakładu energetycznego, by co miesiąc pobrały sobie stosowne kwoty z naszego konta osobistego w banku, przesyłając nam jednocześnie odpowiednią informację. Kwoty te oczywiście wynikałyby z faktycznego zużycia gazu czy prądu i wcześniej zostały odczytane przez inkasentów. Nie musielibyśmy wówczas stać w kolejkach. Mało tego, nie musielibyśmy pilnować terminów zapłaty i płacić karnych odsetek za zwłokę. Mamy natomiast gwarancję bezpieczeństwa polegającą na bezwarunkowego cofnięcia płatności.

Jedyny nasz obowiązek to utrzymywanie na koncie wystarczającej kwoty pieniędzy na pokrycie zobowiązań w terminach ich płatności.

Od strony systemu bankowego sprawa okazuje się być bardziej skomplikowana. Aby klient mógł skorzystać z dobrodziejstwa "polecenia zapłaty" zgodę na tę formę rozliczeń muszą wyrazić także, oprócz klienta, bank, w którym ma on konto (bank klienta). Po drugie, bank, w którym zakład energetyczny czy gazownia ma swój rachunek (bank wierzyciela).

Jak więc widać, aż cztery strony muszą się porozumieć, aby "polecenie zapłaty" mogło zacząć funkcjonować.

Fundament pod nową usługę zbudował Prezes Narodowego Banku Polskiego, który 10 października 1997 roku wydał zarządzenie modyfikujące dotychczasowe formy i tryb przeprowadzania rozliczeń pieniężnych za pośrednictwem banków. Zarządzenie to wprowadza "polecenie zapłaty" jako nową usługę. Mówi, jakie muszą być zawarte umowy między czterema zainteresowanymi stronami. Przede wszystkim jednak określa mechanizm broniący klienta przed nadużyciami i pomyłkami, głównie ze strony firm - wierzycieli.

Najprostszy przykład: do naszej linii telekomunikacyjnej podpina się po kryjomu inny użytkownik i mimo tego, że byliśmy akurat na urlopie, liczba impulsów okazuje się bardzo duża. Zakład telekomunikacyjny obciąża nasz rachunek bankowy i przelewa - na zasadzie "polecenia zapłaty" -na swoje konto kwotę, która wydaje się nam za duża. Jak się przed taką sytuacją obronić?

Otóż w takich sytuacjach mamy prawo bezwarunkowego odwołania polecenia zapłaty. Powiadamiamy bank i następnego dnia niesłusznie pobrane pieniądze wracają na nasze konto. Od tego momentu rozpoczyna się dopiero wyjaśnianie, kto miał rację. Telekomunikacja sprawdza linię, wykrywa "pirata". Warto dodać, że na odwołanie pojedynczego polecenia zapłaty osoba fizyczna ma aż 30 dni, a firmy i instytucje - 5 dni roboczych.

Osiem miesięcy po wydaniu przez Prezesa NBP wspomnianego zarządzenia, dokładnie 1 czerwca 1998 roku, ponad 30 banków podpisało międzybankowe porozumienie w sprawie stosowania "polecenia zapłaty". Od tego momentu nic już nie stoi na przeszkodzie, by nowy produkt jak najszerzej i jak najszybciej wprowadzić w życie. Od tamtego czasu upłynął jednak ponad rok, podczas którego niewielu klientów skorzystało z tej usługi.

Moim zdaniem twierdzi Zofia Ciesielska, członek zespołu utworzonego przez Związek Banków Polskich do opracowania "polecenia zapłaty" - obecnie zarówno banki, jak i instytucje takie jak Telekomunikacja Polska S A czy zakłady energetyczne, powinny wykazać większą inicjatywę, przejść do fazy wdrażania usługi.

Zofia Ciesielska wymienia korzyści dla firm płynące z wykorzystania narzędzia takiego, jak "polecenie zapłaty":

Po pierwsze - poprawa płynności, możliwość planowania i zarządzania środkami finansowymi. Klientom potrąca się z konta stosowne kwoty w ściśle określonych terminach. Środki te można następnie lokować jako kilkudniowe depozyty.

Po drugie - zmniejszenie kosztów własnych. Banki dostają co miesiąc elektroniczny wykaz klientów i sum, które należy potrącić. Nie są potrzebni kasjerzy, czy też osoby sprawdzające, kto już zapłacił, a komu trzeba wysłać ponaglenie.

Po trzecie - zmniejszenie kosztów obsługi kasowej. Przyjmowanie gotówki, jej konwojowanie i przeliczanie jest bardzo drogie w porównaniu z obrotem bezgotówkowym.

Kiedy spotykamy się z prezesami firm, przedstawiamy zalety tej usługi i zachęcamy do jej wykorzystania - wspomina Andrzej Wolski - nasi rozmówcy uśmiechają się i mówią "bierzemy" (zanim jeszcze skończymy swoje kwestie). Potem jednak upływają miesiące i niewiele się w tej sprawie dzieje.

Ze wszystkich możliwych wyjaśnień tej dziwnej sytuacji jedna wydaje się najbardziej prawdopodobna. PKO BP - największy polski bank detaliczny do chwili obecnej nie podpisał międzybankowego porozumienia dotyczącego "polecenia zapłaty". Według posiadanych informacji w szybkim tempie dostosowuje jednak swoje systemy komputerowe i prawdopodobnie na początku przyszłego roku znajdzie się na liście banków, które będą oferować nową usługę.

Krzysztof Szcześniak

Od redakcji: Następny artykuł przybliżający usługę "polecenie zapłaty" ukaże się 30 listopada br.

Rachunki płacą się same

Komentuje Andrzej Wolski, zastępca dyrektora generalnego Związku Banków Polskich

Nad "poleceniem zapłaty" środowisko bankowe pracowało ponad dwa lata. Dzięki temu powstał produkt dojrzały, adresowany zarówno do osób fizycznych, jak i firm.

Ci pierwsi mogą w ten sposób zaoszczędzić dużo czasu ponieważ "rachunki będą płaciły się same. Firmy z kolei będą mogły ograniczyć koszty i polepszyć swoją płynność finansową. Ale jest jeszcze jedna ważna cecha. W usługę "direct debit", stosowaną na Zachodzie, "wmontowany" jest system skutecznej obrony dłużnika przed niesłusznym pobraniem pieniędzy z jego konta, choćby na skutek zwykłej pomyłki (dwóch Kowalskich o identycznych imionach). W takiej sytuacji klient może zażądać w ciągu 30 dni od daty przelewu natychmiastowego zwrotu pieniędzy, bez względu na to, czy ma rację, czy też nie, a bank musi mu to zagwarantować. Dopiero potem - w drugiej kolejności - odbywa się wyjaśnianie sprawy.

Taki sam mechanizm wprowadzony został do polskiego prawa, do nowej usługi "polecenie zapłaty". Od strony zabezpieczeń jesteśmy więc zgodni ze standardem międzynarodowym, notabene korzystaliśmy w tej kwestii z usług i opinii ekspertów zachodnich. Różnimy się jednak nieco jeśli chodzi o sposób rozliczeń międzybankowych za pośrednictwem Krajowej Izby Rozliczeniowej. Dlatego między polskim "poleceniem zapłaty" a zachodnim "direct debit" nie można postawić znaku równości, choć z punktu widzenia funkcjonalności oba produkty są identyczne.