Rzeczpospolita Rzeczpospolita Rzeczpospolita
ArchiwumArchiwum

Informacje o dokumencie
Autor Mariusz Przybylski
Tytuł Sternicy decyzji
Podtytul Firmy public relations i agencje lobbyingowe wpływają na opinię, a także na ustawy
Data wydania 2001.01.09
Dział gazeta/Ekonomia
Lobbying Firmy public relations i agencje lobbyingowe wpływają na opinię, a także na ustawy

Sternicy decyzji

RYS. PAWEŁ GAŁKA

Coraz trudniej znaleźć instytucję albo firmę, która nie korzysta z pomocy firm public relations albo agencji lobbyingowych. Korzystało z nich również Ministerstwo Finansów, gdy forsowało zmiany podatkowe. W roli lobbystów z urzędu występują także dyplomaci, przygotowując grunt pod korzystne kontrakty czy wygrane przetargi dla firm.

Przedstawiciele agencji lobbyingowych i firm public relations przyznają, że mają swój udział w uchwalaniu sporej części ustaw w Polsce. Dotyczy to przede wszystkim przepisów związanych z działalnością przedsiębiorców. Według nich byłoby dziwne, gdyby przy pracach nad prawem bankowym czy regulacjami telekomunikacyjnymi nie brali udziału bezpośrednio zainteresowani. Odcinają się jednak od negatywnych konotacji swojej działalności.

- Praca lobbysty nie jest tylko przekonywaniem do swoich racji, ale także naświetlaniem korzyści i skutków różnych rozwiązań. Wskazujemy, co może się stać, jeżeli przepis zostanie uchwalony w takim, a nie innym kształcie - mówi Robert Bieniada, zajmujący się lobbyingiem parlamentarnym, pracownik agencji ImPress.

Lobbying w Polsce jest uznawany za działalność nie do końca czystą, podczas gdy na całym świecie jest powszechnie akceptowany. Chodzi o etykę postępowania.

- Z doświadczenia wiem, że osobom zajmującym się lobbyingiem nie wolno kłamać. Nieprawdziwe informacje zawsze obracają się przeciwko lobbystom - dodaje Robert Bieniada.

Agencja zrobi to lepiej

Z pomocy firm zajmujących się kształtowaniem opinii korzystają także przedstawiciele polskiego rządu. Tak było np. przy promocji reformy emerytalnej, w której uczestniczyła agencja Profile.

Firmy reklamowej potrzebowało także Ministerstwo Finansów. Ktoś musiał wypromować zmiany w systemie podatkowym. W biuletynie zamówień publicznych z końca 1998 roku czytamy: "Ministerstwo Finansów informuje o rozpoczęciu postępowania (...) na wyłonienie podmiotu do obsługi Ministerstwa Finansów w zakresie działań reklamowych i public relations".

W kolejnych biuletynach sprawa jest przedstawiana bardziej klarownie: MF informuje o wyniku postępowania na przeprowadzenie kampanii informacyjno-promocyjnej dotyczącej proponowanych zmian w systemie podatkowym. Na promocję tych zmian resort finansów zamierzał przeznaczyć 3 mln zł - wynika z kolejnego ogłoszenia. Ostatecznie kwota, jaką otrzymała agencja PR była o wiele niższa.

- Biuro prasowe ministerstwa na pewno nie poradziłoby sobie z tak wielką pracą. Odbiór społeczny proponowanych zmian był w zasadzie pozytywny. Nie można było przewidzieć tylko zachowania prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który zawetował ustawę o podatkach od osób fizycznych - mówi jeden z pracowników MF.

Resort finansów, promując obligacje skarbowe, ponownie korzysta z pomocy firmy PR.

Zaangażowani dyplomaci

Uczestnicy zagranicznych misji gospodarczych uważają, że polityczny lobbying spraw gospodarczych jest na świecie akceptowaną regułą.

- Promowanie rodzimego biznesu jest obowiązkiem dyplomatów. Ambasador powinien lobbować zagranicznych partnerów handlowych. Pozostaje tylko kwestia w jaki sposób.

Polscy dyplomaci także działają na rzecz polskiego biznesu. Dotyczy to na przykład handlu bronią. - Jesteśmy państwem o mniejszym znaczeniu niż Niemcy czy USA, więc nasze środki nacisku muszą być bardziej subtelne - powiedział "Rz" jeden z polskich dyplomatów.

Oczekiwania krajowych przedsiębiorców są o wiele większe.

- Podczas międzynarodowych wizyt głowy państw wymieniają się spisem firm, które są dłużnikami przedsiębiorstw z ich krajów. Tak było podczas spotkania Billa Clintona z Helmutem Kohlem - mówi prezes dużej firmy ubezpieczeniowej. Dodaje, że nie słyszał, aby członkowie naszego rządu stosowali takie praktyki.

Jako przykład nieskutecznych nacisków podaje batalię o cła, których zapłaty od zagranicznych koncernów tytoniowych domagał się Główny Urząd Ceł. Urząd wystąpił przeciwko zakładom tytoniowym Philip Morris Polska, British American Tobacco i firmie Reynolds. Według celników, producenci papierosów mieszali tytoń i dzięki temu mogli na granicy klasyfikować go inaczej. W ten sposób płacili niższe cła. Spór rozstrzygnęła ostatecznie WTO na korzyść koncernów. Przed tą organizacją występują państwa, a nie firmy. A administracja USA była o wiele bardziej skuteczna od polskiej.

Przed kilkoma tygodniami w imieniu skandynawskiej firmy Telenor wystąpili do polskiego Totalizatora Sportowego dyplomaci Szwecji i Norwegii. Polska loteria chce wybrać nowego operatora systemu transmisji danych. Dziesięcioletni kontrakt jest wart ok. 100 mln USD. W przesłanych do rady nadzorczej listach dyplomaci zachęcali do wyboru Telenora. Dyplomatyczna interwencja nie pomogła Telenorowi, ponieważ jego oferta została oceniona jako najsłabsza. Jednak interwencja ambasady zazwyczaj jest owocna.

- Ambasador pracuje na podstawie prawa państwa, które go przyjmuje i na podstawie instrukcji, które otrzymuje ze swojego MSZ - mówi Grzegorz Dziemidowicz, rzecznik polskiego MSZ.

Firmy rozmawiają przez media

Od kilku lat polski rząd poszukuje wielozadaniowego myśliwca dla polskiej armii. Polska zobowiązała się, że jako członek NATO do 2006 roku wyposaży swoje siły powietrzne w 60 nowych samolotów wielozadaniowych. Chęć ich dostarczenia wyraziły już firmy Lockheed Martin ze swoimi F-16, BAE Systems produkujące Gripeny oraz producenci francuskich Mirage 2000-5 i amerykańskich F/A-18 Hornet.

Przedstawiciele współpracujących z tymi firmami agencji PR przyznają, że na ich listach znajdują się cztery ważne nazwiska dla tego kontraktu. Są to: minister obrony Bronisław Komorowski, jego poprzednik Janusz Onyszkiewicz, były szef jednostki specjalnej Grom - Gromosław Czempiński oraz biznesmen Zbigniew Niemczycki.

W sprawach dotyczących przetargu na samolot wielozadaniowy dla polskiej armii najbardziej aktywną firmą jest koncern BAE Systems. Jego lobbying ma jednak charakter łagodny. W momentach, w których w sprawie samolotu coś się zaczyna dziać, firma organizuje dużą liczbę konferencji prasowych, obiadów i osobistych spotkań dziennikarzy z jej przedstawicielami.

BAE składało propozycje polskiemu rządowi za pośrednictwem mediów. Przedstawiciele tej firmy twierdzą, że rząd nie chciał z nimi rozmawiać, a na składane oferty nie było żadnej reakcji. Dlatego musieli wybrać drogę negocjacji przez media. Na jednej z konferencji prasowych stwierdzili, że jeśli koncern nie wygra przetargu na samolot wielozadaniowy, BAE Systems wycofa się z inwestycji w Polsce.

Działalność lobbyingową prowadzi także Lockheed Martin. Firma znana jest w środowisku lobbystów z przyjęć bożonarodzeniowych. Nieoficjalnie wiadomo, że Lockheed został posądzony o korupcję na Węgrzech. Szefowie polskiego oddziału tej firmy nie chcieli o tym rozmawiać z dziennikarzami "Rz".

Zmasowane interwencje

Zdecydowaną kampanię lobbyingową można było obserwować podczas przetargu na tabor dla polskich kolei.

W kwietniu 1999 roku PKP ogłosiły, że chciałyby kupić 4,5 tys. wagonów towarowych. Jednocześnie podały, że szukają chętnych na modernizację starych wagonów. PKP powołały specjalną spółkę Konsorcjum Taborowe SA, która miała rozstrzygnąć kto dostarczy i zmodernizuje tabór. 90 proc. akcji w spółce należało do PKP, pozostała część objęły firmy startujące w przetargu. Jedną z firm, która chciała dostarczyć wagony, był Greenbrier Wagony-Świdnica. Firma ta nie była udziałowcem konsorcjum, bo nie chciała.

- Greenbrier rozpoczął kampanię lobbyingową, która nie ominęła chyba żadnej instytucji w Polsce - mówi nasz rozmówca. Firma zaczęła kontaktować się z Urzędem Zamówień Publicznych i Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Listy od Greenbriera docierały do kancelarii premiera, ministra transportu. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych interweniowali amerykańscy dyplomaci. Za i przeciwko Greenbrierowi opowiadało się kilkudziesięciu posłów, którzy wywodzili się z różnych stronnictw politycznych. Mimo takich wysiłków Greenbrier nie otrzymał kontraktu.

Nasz rozmówca uważa natomiast, że nie było lobbyingu podczas poszukiwania udziałowca dla LOT. - Wynajęte przez oferentów agencje PR starały się kontaktować z ministrem transportu. Postanowiliśmy jednak, że w jego imieniu z przedstawicielami agencji będą się spotykali członkowie gabinetu politycznego ministra - twierdzi nasz rozmówca. Z obserwacji "Rz" wynika jednak, że walka lobbystów trwała do samego końca. Uczestniczyli w niej nie tylko agenci PR, ale też przedstawiciele zainteresowanych resortów, w tym także transportu. I to do ostatniej chwili. W momencie, kiedy już było przesądzone, że inwestorem strategicznym LOT zostanie SAir Group, właściciel Swissaira, od wysokiego rangą urzędnika jednego z ministerstw otrzymaliśmy informację, że pewnie będzie nim British Airways.

Mariusz Przybylski, wsp. Marcin Piskorski


reklama dolna lewa - 3 reklama dolna środek - 4 reklama dolna środek - 5 reklama dolna prawa - 6

Pytania i uwagi dotyczące archiwum: archmin@rzeczpospolita.pl
Opracowanie Centrum Nowych Technologii, (C) Copyright by Presspublica Sp. z o.o.